Krypto-miłośnicy Hitlera musieli czekać ponad godzinę w swoim punkcie zbornym w Parku Saskim, żeby się upewnić, że geriatryczny oddział emerytów-patriotów zasili ich szeregi. Z takim wsparciem czuli się już na tyle odważni, by zaatakować werbalnie dwóch czarnoskórych przechodniów. Tłum idiotów cierpiących na przedwczesne łysienie szedł dalej skandując idiotyczne hasła w stylu „Polska to nie Izrael”. Polska to też nie Islandia, ale co z tego? Nieważne.
Pod pomnikiem antysemity Dmowskiego narodowi socjaliści natknęli się na „pamiątki” pozostawione pod pomnikiem: ofiary z gówna dla ideologa polskiego nacjonalizmu. Na pudełkach z odchodami widniał napis „Endecja to gówno – nacjonalizm śmierdzi”.
Na koniec, odjeżdżający faszyści zostali obrzuceni jajami. Tak się zakończyła wycieczka do Warszawy bandy frustratów i paranoików, na tyle rąbniętych, że atrakcyjna wydaje im się idea, która doprowadziła to miasto do ruiny.